Inna kobieta // Karolina Głogowska, Katarzyna Troszczyńska

Jak to jest być inną kobietą? Tą drugą? Mam nadzieję, że nigdy się o tym nie przekonam, to jest rzecz, której nie chciałabym przetestować na sobie samej. Bohaterki niniejszej książki nie miały innego wyjścia. Dokładniej jedna z nich zaczęła igrać z ogniem tylko nie wiem, czy gra była warta świeczki.

 

Joanna ma rodzinę, męża i dwójkę dzieci. Jest psycholożką, lubi to. Przyjmuje wielu pacjentów, wszyscy ją lubią. Ale w małżeństwie układa się jej nie najlepiej. On pracuje w gazecie, nigdy nie ma na nic czasu. Do domu wraca późno, nie ma ochoty na seks, no jest jakoś tak inaczej i oschło. No ale przecież jest stabilnie, może nie trzeba kusić losu, lepiej nie wiedzieć. Nie być świadomym tego co dzieje się za drzwiami innego mieszkania. Druga kobieta, Ada, jest w nieco gorszej sytuacji. Ma dziecko, rozstała się, ledwo wiąże koniec z końcem. Ma wrażenie, że nigdy nie spotka ją już żadne szczęście, nic dobrego. Łapie ją monotonia dnia. Obowiązki, samotne noce. Do momentu, w którym poznaje jego. Wszystko jest na dobrej drodze do tego, by w końcu wyrwała się z tego impasu. Kiedy szczęście zapukało do jej drzwi, nie wiedziała na co się pisze.

 

Nie wiem, czego oczekiwałam od tej książki, ale wiem, że połknęłam ją dosłownie w dwa wieczory, więc oceniam ją bardzo na tak. Autorki używają naprawdę bardzo płynnego języka. Dialogi są dobrze napisane, można sobie wyobrazić taką rozmowę między dwiema osobami. To jest kolejny plus bo często zdarza się tak, że te dialogi są średnio napisane, sztywno, zupełnie nie tak, jak ktoś wymówiłby je na głos.

 

“Inna kobieta” opowiadana jest z perspektywy dwóch kobiet, to znaczy rozdziały są prawie zawsze dodawane naprzemiennie – raz Ada, raz Joanna. Na początku sprawiało mi to trudność, nie byłam w stanie nadążyć za wydarzeniami. Z każą kolejną stroną było mi łatwiej, aż w końcu zupełnie o tym zapomniałam. Wydaje mi się dodatkowo, że ten zabieg dodał całej książce dynamiczności. To znaczy czyta się tak, że świat wokół nie istnieje. A dodatkowo czujemy, jakbyśmy byli tam gdzieś wśród tych bohaterów, i zmagali się z ich problemami.

 

Gdybym napisała o niej zaraz po przeczytaniu, pewnie rozpisałabym się jeszcze bardziej. Nie mogłam jednak jakoś od razu zebrać myśli. “Inna kobieta” wywarła na mnie naprawdę dobre wrażenie, mam nadzieję, że doczeka się kontynuacji, bo jakoś polubiłam bohaterów (nie wszystkich).

 

Za egzemplarz książki dziękuję

Zobacz także