Są takie książki, które czyta się non stop i wciąż nie ma się dość. Są takie wywiady, w których pytania idealnie pasują do osób, którym się je zadaje. Ostatnimi czasy widać jednak, że większość dziennikarzy dąży do tego, aby z artysty wyciągnąć jak najwięcej prywatnych brudów, a nie skupić się na jego artystycznej stronie. Niezwykle mnie to zasmuca, bo jeżeli już chcę coś więcej wiedzieć, mogę wejść na portal plotkarski. Po wywiadach spodziewam się rzetelnych pytań, które trafiają w sedno, które dają mi szansę lepiej zrozumieć daną osobę, i po prostu mają to coś.
„Wywiady bez kitu”, którym chcę poświęcić dzisiaj kilka słów, bezapelacyjnie mają to coś. Najbardziej niezależni i wpływowi muzycy opowiadają o show biznesie „bez kitu”, o jego ciemnych i jasnych stronach. Dają nam szansę zajrzeć „za kulisy” tego, co tam się dzieje. Mamy szansę poznać mechanizmy, które nimi rządzą i zarazem zupełnie inaczej spojrzeć na nasze autorytety pod postacią danych zespołów czy też solowych artystów. Na czterystu stronach zamieszczono rozmowy z niemal pięćdziesięcioma polskimi muzykami, dzięki którym możemy zatopić się w tą piękną lekturę… I wracać do niej kiedy tylko chcemy.
Ja zwróciłam uwagę głównie na wywiad z happysadem, Czesławem Mozilem, Farben Lehre, Pidżamą Porno, T. Love, Comą oraz Myslovitz, jednak jestem stuprocentowo pewna, że każdy z Was znajdzie coś dla siebie. Nie ma sensu, abym cytowała poszczególne wywiady, bo pomijając, że zajęłoby mi to dużo czasu, to jeszcze pewnie nie chciałoby się Wam tego czytać. Zapomniałam jednak dodać, że książka została wydana chyba przed paroma laty, więc sporo pytań teraz ma jakoś inne znaczenie, z uśmiechem na twarzy można popatrzeć, jak dany zespoł zaczynał swoją historię, jak to wszystko było.
Ja po książkę sięgnęłam z prostej przyczyny – happysad. Słyszałam głosy, że wywiad ten był niezwykły, musiałam więc go zdobyć. Niestety w większości księgarń jest już niedostępny i ja zamawiałam dzięki Allegro. Polecam każdemu miłośnikowi muzyki – z całego serca 😉