Wyobrażacie sobie świat, w którym kobieta może wypowiedzieć jedynie sto słów dziennie? Świat, w którym kobieta musi liczyć się z tym, co mówi, by nie zmarnować słów? Świat, w którym tryb i jakość życia wyznaczają literki migające na „bransoletce”? Aż w końcu świat, w którym kobieta istnieje po to, by służyć swoim mężczyznom, nawet synom.
Ten świat wydaje się być spełnieniem najgorszych koszmarów sennych. Niestety jest on codziennością dla bohaterek książki. To one muszą zmagać się z licznikiem słów zamontowanym na ich rękach. Mężczyźni ładnie mówią na to „bransoletki”, chociaż jest to w pewnym stopniu pułapka dla ich ukochanych. VOX opowiada o świecie, w którym strach być kobietą. W którym matki modlą się, by ich nowonarodzone dzieci były chłopcami; by nie musiały tak męczyć się u boku dotąd ukochanych osób.
W świecie wykreowanym przez autorkę nie liczą się uczucia, emocje. Liczy się władza, wyższość mężczyzn nad kobietami oraz pełna zgoda na to dana przez władzę. Główna bohaterka, Jean, bije się z myślami. Gdy miała możliwość decydowania o swoim losie, nie wykorzystała tego; nie wzięła udziału w wyborach, oddała komuś władzę nad swoim losem. Chociaż nie ona jedna tego dokonała, choć wiele kobiet, ludzi, osób się poddało, nie może sobie wybaczyć. Okazuje się, że praca może być jej wybawieniem. Gdy tylko zgodzi pracować dla rządu, ten zwolni ją z obowiązku posiadania „bransoletki”. Również jej córkę. Czy kobieta przyjmie tą możliwość, czy da się przekupić? A jeśli tak, co z tego będzie miała?
Świat, w którym przyszło żyć bohaterom jest przerażający. Ale jaki prawdziwy jednocześnie! No bo przecież bardzo szybko i prosto można odnieść go do rzeczywistości, w której żyjemy. Ludzie nie chodzą do wyborów, bo przecież jeden głos nic nie zmieni. Nie podejmują decyzji o swoim losie, bo przecież ktoś na pewno wie lepiej i znów – jeden głos wiosny nie czyni, zmiany nie przyniesie. Kiedy jednak ktoś postawiony wyżej podejmuje decyzje, najczęściej opłakane w skutkach, wtedy pojawia się smutek. Narzekanie, że kto to zrobił. Kto to wybrał to na to pozwolił. Ty, Karen. Nie idąc do wyborów. Nie walcząc o siebie i najbliższych. W takiej sytuacji jest Jean. Jest na siebie zła, ma wyrzuty sumienia, a w ciągu dnia może wypowiedzieć tylko sto słów.
Premiera książki już jutro. Nic tak nie napędza do działania, jak historia alternatywnego świata, w którym nikt nie chciałby żyć.