Naturalista // Andrew Mayne

 
 
Profesor bioinformatyki Theo Cray widzi prawidłowości tam, gdzie inni widzą chaos. Kiedy policja głowi się nad zagadką odnalezionego w ostępach Montany okaleczonego ciała, Theo zauważa coś, co stróże prawa przeoczyli. Coś nienaturalnego. Ofiar jednak przybywa, a podejrzanych wciąż brak. Chyba, że wziąć po uwagę niedźwiedzia grizzly czy może… samego profesora. Mężczyzna postanawia więc wykorzystać całą zdobytą przez siebie wiedzę do tego, by znaleźć zabójcę oraz zlokalizować kolejne ciała. Jednocześnie oczyszczając samego siebie z nieoficjalnych zarzutów.
 
Dawno nie czytałam żadnego thrillera, wobec czego miałam wobec Naturalisty wysokie oczekiwania. Pomijając fakt, że książka przyszła do mnie we wrześniu, a ja przeczytałam ją dopiero w listopadzie ? Tak czy siak nastrojona dobrymi recenzjami, reklamami wyskakującymi dosłownie wszędzie (dzięki, instagram) pewnego wieczora wzięłam ją w swoje łapy i… przeczytałam za jednym posiedzeniem.
 
Niekoniecznie jednak wiem, czy to dobrze, czy źle, bo choć dosyć łatwo (i szybko) mi się ją czytało, chociaż w efekcie całościowym naprawdę mi się podobała (bo był element zagadki, wyścig, kto wcześniej rozwiąże to śledztwo – waleczny doktor, czy może sam zabójca który wydaje się bawić w kotka i myszkę), to mam po niej mieszane uczucia. Bardzo rozśmieszyła mnie na początku możliwość, jakoby zabójcą był grizzly. W rozumieniu, że na to nakierowywał opis okładkowy, wszystkie krótkie recenzje w postach w mediach społecznościowych, aż w końcu kiedy to rzeczywiście sama przeczytałam, trochę mnie to rozśmieszyło. Czy ja czytam science fiction?
 
Naturalista wciąga. Wciągnęłam go w jedną noc. Przewracałam strony z wielkim zaangażowaniem. Byłam ciekawa, kto zabił, czy może rzeczywiście był to doktor Clay, postać trochę dziwna i w pewnym sensie budząca niepokój? A co z tymi jego znajomościami, wtrącaniem się w prowadzenie śledztwa przez policję? Przeszkadzały mi utarte schematy pod tytułem „policja na pewno nie chce rozwiązać tej sprawy a ja jestem doktorem i z zasady wiem lepiej, to może pomogę mimo że nie chcecie mojej pomocy”, a również znajomości Theo Craya, który jawnie wywyższał się nad policjantami i tymi ludźmi, którzy starali się rozwiązywać to trudne śledztwo. On przez większość czasu przeszkadzał.
 
Suma summarum, dobrze spędziłam przy niej czas i wcale nie żałuję, że po nią sięgnęłam. Zakończenie mogłoby mnie bardziej zaskoczyć a kilka elementów mogłoby być lepiej dopracowanych ale wciąż: Naturalistę oceniam na plus. Jest to thriller, który każdy zajadacz kryminałów powinien przeczytać choćby dla samego relaksu.
 
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu W.A.B. 
 
 

Zobacz także