„Chłopcy” Andrzej Saramonowicz

Mam mieszane odczucia odnośnie tej książki, przez co prawdopodobnie nie mogę ubrać żadnej myśli w słowa.
Nie lubię, bardzo nie lubię, gdy za pisanie książki biorą się osoby, które są znane. Może to być aktor, piosenkarz, czy właśnie scenarzysta, który – dzięki swojemu nazwisku jest w stanie wydać największy… chłam, powiedzmy, a ktoś, kto ma ten talent, ma predyspozycje, ale nie ma nazwiska (/pieniędzy) może sobie tylko o wydaniu książki pomarzyć (a i to niekoniecznie). Niemniej nie chciałam się jakoś negatywnie nastawiać, więc zaczęłam czytać.
Głównym bohaterem jest czterdziestoletni neurochirurg, Jakub Solański. Mężczyzna dopiero co się rozwiódł, jednak z racji na syna utrzymuje z byłą żoną kontakt. Na okładce pisze, iż bohater przeżywa drugą młodość, ja – choć do oceniania czy osądzania naprawdę mi daleko – powiedziałabym, że bohater cierpi, cóż, na kryzys wieku średniego. Wiecie, kim to ja nie jestem, czego ja nie mogę. Um, paru rzeczy wypadałoby nie robić, jeśli ma się jedenastoletniego syna, który – dorastając – poszukuje jakiś autorytetów. Niestety Mateusz, bo tak się ten syn nazywa, ma ojca, któremu daleko do stawiania go jako przykład.
Czemu? Bo Jakub Solański oprócz tego, że jest trochę samolubny, to też lubi seks. I tak jakby trochę nie zważa na to, z kim go uprawia i na to, że to, co on robi z własnym życiem, wpływać może na życie jego syna. Otóż, pan Solański spotyka się, zalicza, matki kolegów Mateuszka. A dzieci, jak to dzieci – jeszcze w czasie dorastania – słuch mają dobry, głupie już nie są i nie wszystko im się da wmówić. Dochodzi więc do wielu nieprzyjemnych sytuacji tylko z powodu, że „Kazik powiedział, że…” ale ojciec nadal nie widzi winy w sobie. Albo przynajmniej nie przyjmuje tego do wiadomości.
Mateusz więc nie ma wzorców, którymi mógłby się kierować w życiu. Nie bez przyczyny mówi się, że jaki ojciec taki syn. Próbując się doszukać tego, o czym tak naprawdę jest ta książka, bo przecież o wielu rzeczach jest, ale o niczym sensownym, doszłam do wniosku, że nie jestem w stanie tego określić.
Tytuł „Chłopcy” skłania mnie ku temu, że mówi o płci męskiej. Jeśli tak, to wyszło dość prostacko, bo Jakub i jego przyjaciel Paweł szczycą się tym, że są po rozwodzie i mogą robić TO na prawo i lewo. Nie muszę mówić, co w wypadku, jeśli synowie obydwóch słyszą to i wydaje im się, że tatusiowie mają rację.

Nie mogę powiedzieć, że książka jest zła – kłamałabym. Nie jest też dobra, ani tym bardziej nie jest arcydziełem. Trafi się tam co mądrzejsze zdanie, jednak… Dupy nie urywa. I jeśli ktoś wpadnie, o czym ona tak naprawdę jest, to podzielcie się tym spostrzeżeniem 😉
P.S: Zupełnie nie może do mnie dojść, że już październik. Gdzie ten czas tak sobie o, minął, przeleciał?

Zobacz także