Ponad półtorej roku temu opublikowałam post z dziesięcioma faktami o sobie (kliknij tutaj) – w ramach zabawy, do której zostałam nominowana. Trochę czasu minęło, post jest jednym z popularniejszych, pomyślałam więc: czemu nie zaktualizować bazy swoich dziwactw? Jeśli dotąd mieliście nadzieję, że jeszcze tak źle ze mną nie jest, cóż, myliliście się.
1. Lubię i umiem się z siebie śmiać. Nie wiem, co przyszło pierwsze i od czego się zaczęło, niemniej śmiech to najbardziej przydatna i zdrowa rzecz, jaką mamy, więc korzystajmy z tego. Dystans, ku*wa, albo wszyscy umrzemy.
2. Jestem niecierpliwa, to jest jak mam stać w kolejce (nieważne gdzie) dłużej niż minutę, zaczynam się wiercić, przebierać nogami, pomstuję nad wszystkimi stojącymi przede mną i za mną, nad kasjerkami, porą dnia, trajektorią lotu ptaka, ogólnie nad marnym ludzkim żywotem, a jak w końcu udaje mi się dotrzeć do tej kasy bez załamania nerwowego, to cóż, wtedy denerwuję się sama na siebie. Warto dodać, że kilkukrotnie udało mi się po odstaniu KILKU minut po prostu wyjść z kolejki, odłożyć rzecz i… opuścić sklep. Heh.
3. Uparta też jestem, niestety lubię postawić na swoim, zaprzeć się i odmówić współpracy, BO TAK, i oczywiście nawet jak coś pójdzie nie po mojej myśli, to pod żadnym pozorem nie przyznam się że nie miałam racji, no bo jak to tak.
4. Czasem lubię zepsuć sobie książkę, to jest przeczytać jej zakończenie w trakcie czytania. Ale to zazwyczaj wtedy, kiedy jestem tak zaintrygowana daną sytuacją, że – żeby móc spokojnie czytać – muszę wiedzieć, jak to się skończyło. W żadnym stopniu nie psuje mi to frajdy z dalszej lektury ?
5. Mam swój ulubiony długopis, którym piszę, i jeśli tylko widzę go w sklepie, zazwyczaj kupuję, no bo jak ten się wypisze, to już nie napiszę nic nigdy nigdzie. Po prostu się przyzwyczaiłam.
6. Tak samo jak do tego, że mam swoje dwa/trzy ulubione kubki, z których herbata smakuje najlepiej.
7. Długość pokonywanej drogi liczę ilościami piosenek, które w tym czasie uda mi się przesłuchać; wobec czego nie wychodzę z domu bez słuchawek. Dzisiaj wyszłam i pożałowałam.
8. Z przykrością odkryłam, że szybciej piszę na klawiaturze niż w notesie, co skutkuje tym, że na uczelnię noszę laptopa, a starannie wybrane do tego notesy leżą w szafce i ładnie wyglądają,
9. … bo w zasadzie to robią moje notesy: leżą i ładnie wyglądają, bo zazwyczaj jeśli taki już kupię, wymarzony i wytęskniony, od którego nie mogę odwrócić wzroku, to jednak żal mi jest po nim pisać.
10. Jestem mistrzem prokrastynacji, i wyznaję zasadę „co możesz zrobić dzisiaj zrób jutro albo pojutrze, ewentualnie nigdy”, a moim ulubionym słowem jest „ZARAZ”, no bo przecież nie teraz.
11. Znam Przyjaciół na pamięć i nie zawaham się użyć jakiegoś cytatu bądź śmiesznego GIF-a adekwatnego do danej przeżywanej sytuacji. Dialogi znam na pamięć, odcinek i jego sezon rozpoznam po 2 sekundach oglądania, i nie, nie jest mi siebie żal, dobrze się z tym czuję, a odkąd są na Netflixie, moje życie stało się jeszcze piękniejsze.
12. Noszę okulary dopiero od roku a wydaje mi się, jakbym miała je od zawsze.
13. Jestem nieporadna ruchowo, a szczytem moich wuefowych osiągnięć było bieganie za piłką byleby tylko wuefista pozwolił mi nie grać w siatkówkę (ogólnie to jak widziałam, że piłka leci w moim kierunku to zapobiegawczo odskakiwałam na bok).
14. Umiem angielski na tyle, by obejrzeć serial w oryginale i przeczytać książkę bez większych problemów, jeśli zaś idzie o gadanie, moje umiejętności wysławiania (albo wstydu) kończą się gdzieś po „hi, my name is Ola” i cóż, jakoś te wszystkie wyrafinowane słówka, ze znajomości których jestem dumna, wyparowują. Ups.
15. Lubię małe rytuały, lubię mieć swój plan dnia i według niego działać, natomiast nie lubię, nie przepadam za jakimiś nagłymi wydarzeniami, do których muszę szybko się przystosować,
16. … z czego wynika to, że jestem mistrzem kłopotliwych sytuacji, palnięcia czegoś bez przemyślenia, plątania się we własnych nogach czy stawiania czajnika na kuchence i zastanawiania się, czemu ta woda się jednak nie ugotowała (chwała, że płyta kuchenna była wyłączona).
17. Przede wszystkim jednak szczycę się ogromną skromnością, która sprawia, że mam o sobie najlepsze we wszechświecie zdanie – świetnie piszę, świetnie wyglądam a ci, co mnie nie lubią, no jest z nimi coś nie tak.
Jak na razie jestem zawiedziona nowym rokiem, bo, uwaga, jest jego trzynasty dzień a ja nadal nie przeczytałam ani jednej książki. Znaczy jedną już odłożyłam, bo się nie polubiliśmy, dwie czytam jednocześnie – Niksy i Mindhuntera, a sesja goni, i praca magisterska goni, a ja oglądam Przyjaciół i wiecie co, jest śmiesznie.
Możecie mi poprawić humor dzieląc się swoimi dziwactwami, od razu zrobi mi się lepiej! ?