„Ja kontra bas” Jerzy Stuhr || ZMIANY ZMIANY

Mam słabość do Stuhrów.  To tak w ramach wyjaśnienia, dlaczego sięgam po książkę opowiadającą o przedstawieniu teatralnym, którego zapewne nigdy nie zobaczę.
Tak naprawdę nie chodzi o samą treść książki. Ta jednak, jak wiadomo, broni się sama bo pan Jerzy w dość przystępny i dowcipny sposób przytacza wiele historii dotyczących spektaklu Kontrabasista Patricka Süskinda.  Od premiery spektaklu mija ponad trzydzieści lat, w trakcie których zmieniło się wiele. Ustrój, widownia i jej wymagania, poczucie humoru, ale przede wszystkim zmienił się sam pan Jerzy, wcielający się w głównego bohatera.

Wykreować rolę tak, aby widz uwierzył w naszą mistyfikację.


 „Ja kontra bas” to książka przepełniona anegdotami, których na przestrzeni tych wielu lat dużo się nazbierało. To historia o przemijaniu, o widzach którzy nagle zaczęli więcej wymagać, o zawodzie aktora teatralnego, o różnicach między młodszym a starszym pokoleniem tychże, ale przede wszystkim o sztuce, która po trzydziestu latach stała się częścią jego życia.

Umieć bawić się sobą w przyjętych okolicznościach. To sobą samym mam się najpierw bawić i śmiać się z siebie, abym miał prawo śmiać się z innych.


Mimo strachu odnośnie tematyki książki, jestem z niej bardzo zadowolona. Może i nie zobaczę Kontrabasisty na żywo. Dzięki tej książce mam jednak wrażenie, że wiem o tej sztuce o wiele więcej niż ktoś, komu nawet kilkukrotnie udało się usiąść na widowni 😉

/A teraz mały offtopic. W końcu zdecydowałam się na „profesjonalny” szablon, dzięki któremu blog wreszcie wygląda tak, jak powinien. Kolejną, nie mniej ważną zmianą jest zmiana domeny z „blogspot.com” na „.pl”, w związku z czym nowy adres bloga to www.myslizaczytanej.pl O tym myślałam już od dosyć dawna, nie byłam jednak wciąż i wciąż pewna, czy jestem gotowa. W końcu zaryzykowałam… I chyba  było warto, choć o tym pewnie przekonam się za jakiś czas 😉 Jeśli mogę prosić o zmianę w linkach, jeżeli macie mnie gdzieś zapisaną – będę wdzięczna!/
PS. Wcale nie jestem uzależniona od flamingów. Prawie że w ogóle!

Zobacz także