Profesora Bralczyka polubiłam po tym wystąpieniu na Blog Forum Gdańsk 2015. Nie, żebym nie znała go wcześniej – będąc humanistą z krwi i kości (podobno) trzeba ogarniać rzeczywistość wokół. Niemniej dopiero gdy Paulina Mikuła i Arlena Witt zaczęły zadawać panu profesorowi dość „normalne” pytania poczułam, że hej!, ten profesor, nie dość że zna się na rzeczy to jeszcze umie się tą swoją wiedzą dobrze dzielić.
Specjalne i wyjątkowe trio – Bralczyk, Miodek i Markowski pod wodzą Jerzego Sosnowskiego zaczęli rozmawiać o języku polskim, o jego zagadkach, wyjątkach, przytaczając przy tym wiele ciepłych anegdot związanych właśnie z językiem polskim, czy z samym jego nauczaniem.
Bralczyk: Mówienie wprost o „tych” dniach, kiedy chcesz się czuć pewnie. Okres mam! Miesiączkę mam! – to znaczy ja akurat nie mam, zresztą mężczyźni rzadko takie rzeczy miewają.
Markowski: Ale akurat tych słów się nie używa. Nigdy nie słyszałem w reklamie o okresie ani o miesiączce.
Bralczyk: Tak samo biegunka – raczej nie występuje.
Bralczyka nie sposób zagadać. Nie sposób go też zaskoczyć jakąś trafną hipotezą, bo albo sam wpadł na nią wcześniej, albo już dawno ma ją za sobą.
Bo to tak naprawdę nie jest typowa książka, w której tekst momentami zlewa się w jedno. To bardzo miłe i szczere rozmowy, z których możemy wynieść wiele więcej niż z lekcji języka polskiego, gdzie panie nauczycielki skupiają się na tym, co autor miał na myśli. Jest mowa o odmianie nazwisk, o obraźliwych momentami reklamach (np. margarynie Kasi), o tym, za co każdy z profesorów bardziej lubi swój język ojczysty.
Czytałam, śmiejąc się. Śmiałam się – czytając. Śmieszne anegdotki, przedrzeźniania się i dobrze spędzony wspólnie czas – tak będę wspominać „Wszystko zależy od przyimka”.
Kto nie miał jeszcze do czynienia, polecam. Obawiam się jednak, że ja jak zwykle w tyle i większość z Was tą pozycję już zna, no ale niech będzie 😉