Oprócz dobrych książek przeczytanych w tym roku, niewątpliwie dużo działo się również i na ekranie. Pandemia co prawda opóźniła jakieś seriale (chyba Dynastię, jeśli się nie mylę), niemniej wciąż pojawiały się nowe sezony, jakieś dziwne programy rozrywkowe niedaleko uciekające od Warsaw Shore ale i takie, które z kolei poleciłabym każdemu.
Ted Bundy: Falling for a killer
Jestem pod ogromnym wrażeniem tego dokumentu, przede wszystkim dlatego, że głos w końcu dostały ofiary brutalnego mordercy, a nie on sam. W dokumencie Amazona pojawia sie Liz Kendall, partnerka Bundy’ego, oraz jej córka. Obie przyznają, że na tamten moment go kochały. Do pewnego momentu był dobrym partnerem i ojcem i chyba tym większy był to dla nich cios, kiedy okazało się, kim jest naprawdę. Uwaga dla rodzin wszystkich kobiet sprawia, że ból opowiadanej historii odczuwa się zupełnie inaczej. Gorzej. Mocniej. Bo jednak za tymi studentkami, o których było mowa, stoją ludzie którzy do tej pory zmagają się z konsekwencjami tych tragedii. Dokument ma cztery albo pięć odcinków, już nie pamiętam. Jednak warto je obejrzeć, choćby dla zmiany perspektywy. Tym bardziej, ze dotąd pokazywanie go jako „bohatera”, który był w stanie uciec z więzienia, sądu jest trochę uwłaczające dla rodzin ofiar. Bo nie był bohaterem, ani tym bardziej kimś specjalnym – tylko potworem,
Mrs. America
Pisałam już kiedyś: :to serial, który opowiada historię powstawania ruchu, którego celem było wprowadzenie Equal Rights Amedment, czyli poprawki do amerykańskiej konstytucji która gwarantowałaby kobietom równość prawną. Tak naprawdę zobrazowana jest tu walka poglądowa dwóch tak bardzo różnych sobie kobiet: Phyllis Schlafly, konserwatystka chcąca ratować rodzinę przed rozpadem (kobieta pracująca przecież by ją zniszczyła) oraz Glorii Steinem, feministki która chciała by kobiety zyskały równość prac. By w końcu stały się ważnym partnerem mężczyzny. Na ekranie pojawią się również Betty Friedan, Shirley Chisholm, Bella Abzug oraz Jill Ruckelshaus. Serial opowiada o problemach lat siedemdziesiątych, ale oglądając go pod koniec 2020 roku nie trudno odnieść wrażenie, że to wszystko wciąż jest aktualne. Tym ważniejszy jest ten serial i uwaga, jaka powinna zostać poświęcona prawom kobiet. Zawieszał mnie niejednokrotnie, kiedy orientowałam się, że wciąż trzeba o to walczyć. „Mrs America” to fenomenalnie zrobiony serial, który przenosi nas do ameryki lat 70. i mimo trudnego i potrzebnego tematu sprawia, że chociaż trochę jest nam lepiej. Tak tylko trochę.
Gambit Królowej
Nigdy bym nie powiedziała, że wciągnie mnie serial z szachami w roli głównej. No proszę was. Co w tym jest takiego urzekającego? Ano na przykład emocje wzrastające z każdym kolejnym przesunięciem szachów po szachownicy w trakcie super ważnego konkursu. Główna bohaterka, osierocona w wieku 9 lat Beth Harmon, bierze udział w turnieju szachów. Jest początek lat 60-tych ubiegłego wieku i raczej kobiety widzi się w kuchni, a nie na turnieju z mężczyznami. Może i osierociała w młodym wieku, może i była w domu dziecka, może i trafiła do jakiejś dziwnej rodziny, ale… co to za geniusz! Bez wątpienia jest bohaterką, którą czasem się lubi a czasem nie, najważniejsze że nie jest oderwana od rzeczywistości. Przede wszystkim: JAKI TO JEST SERIAL! Jak on jest zrobiony!! Cała atmosfera lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, muzyka, scenografia…… No, dejcie mi drugi sezon (chociaż jestem przeciwniczką ciągnięcia serialu na fali jego popularności).
The Undoing
Swoją poprzednią opinię o serialu mogę uzupełnić o finał, który mną dosłownie wstrząsnął chociaż oglądałam go na raty, jednocześnie cofając ostatnie piętnaście minut chyba z trzy razy, żeby zrozumieć i przyswoić. Grace Fraser jest odnoszącą sukcesy terapeutką, której życie wywraca się do góry nogami dosłownie w jednej sekundzie. Kiedy do wiadomości publicznej przedostaje się informacja o śmierci matki jednego z uczniów, do której chodzi Henry Fraser, wszyscy są zaskoczeni. Tym bardziej Grace, która nie może dodzwonić się do swojego męża, który nagle zostaje o to morderstwo posądzony. Splot kolejnych wydarzeń sprawia, że rodzina Grace staje pod ostrzałem mediów i policji, a to spokojne i na pozór szczęśliwe dotąd życie staje się tylko wspomnieniem. Miniserial wyprodukowany przez HBO jednocześnie nie jest niczym odkrywczym (często porównywany jest do „Big Little Lies”), a wciąga i trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej sekundy odcinka. W każdym z sześciu, a w zasadzie pięciu odcinków, scenarzyści dają nam innego podejrzanego, jednocześnie pobudzając naszą wyobraźnię i sprawiając, że czujemy jeszcze większe zaangażowanie w historię, niż przed nawet kilkoma chwilami. Finał, może właśnie dzięki temu, że trochę przewidywalny, tym większy szok na mnie wywołał. Dobra historia, scenografia, kostiumy (a w zasadzie płaszcze i suknie Nicole Kidman) i w końcu Grant, za którym osobiście się stęskniłam.
Gdzieś w tym wszystkim były również shitowe programy Netflixa, które jak nigdy dotąd zamiast tylko wywoływać zażenowanie, pozwalały zapomnieć o tym co działo się poza czterema bezpiecznymi ścianami. Jestem pewna, po milionkroć, że takie rzeczy jak „Too hot to handle”, albo „Love is blind” byłyby zbyt wielkim cringem, aby oglądać je ot tak. Ale 2020 był porąbany, i naprawdę często najlepszą odskocznią był… kiepski program. Moim hitem stał się „The Circle USA” chociaż po tym zaczęłam oglądać wszystkie możliwe edycje z innych krajów. Był ten brazylijski, a także francuski, chociaż przyznam że to właśnie ta amerykańska skradła moje serce najmocniej. Serialem, który mi się bardzo spodobał, a jednak nie wylądował w mojej TOPCE był „This is us”, do którego miałam wiele podejść ale dopiero fakt posiadania Amazon Prime Video zmusił mnie do obejrzenia. Ilość wylanych łez jest jakaś KOSMICZNA. Polecam ten serial każdemu.
No. To 2021, nie daj plamy, please.