Chciałabym bardzo, żeby tytuł „Snowflake” dobrze mi się kojarzył, ale niestety za dużo przebywam na Twitterze by nie kojarzyć go ze stwierdzeniem o „wyjątkowych płatkach śniegu”. Od początku miałam nadzieję, że to mnie tutaj nie czeka 😂
Główna bohaterka ma 18 lat, mieszka na farmie mlecznej pod Dublinem z rodziną, której daleko od idealnej. Mama, Maeve, jest chora psychicznie, spisuje swoje sny, które uważa za prorocze. Zaś wuj, Billy, mieszka w przyczepie kampingowej, a jego kompanami jest niebo z gwiazdami, w które wpatruje się codzień, a także whiskey, która uśmierza ból. Dziewczyna rozpoczyna studia na Trinity College co jest równoznaczne z jej wejściem w dorosłość.
Lekkość, z jaką czyta się „Snowflake” działa jednocześnie na jej korzyść i niekorzyść. Dzięki tej lekkości dobrze mi się ją czytało, wielokrotnie wybuchałam śmiechem towarzysząc przygodom bohaterki. Z drugiej jednak strony mam wrażenie, że po prostu szybko o niej zapomnę, bo żadne wydarzenie, niezależnie od jego tragiczności albo komiczności nie zapada w pamięć na zawsze.
Problemy, z którymi mierzy się bohaterka sprawiają, że ze „Snowflakiem” mogą utożsamić się ci młodzi ludzie, którym wydaje się, że w swoich kłopotach, nieidealnych rodzinach są sami. Nie, nie jesteście, jest nas wszystkich więcej. Debbie, mimo tego co dzieje się w jej domu, mimo targających nią emocji, porywa się z motyką na słońce. Nie wie, czy podoła, nie wie czy to dobry pomysł ale chce wyrwać się z miejsca, w którym jest i robi wszystko, aby jej się to udało. Nowe życie, które rozpoczyna, jest dla niej tak samo straszne jak ekscytujące; mimo strachu dobrze się w nim odnajduje.
„Snowflake” to fajna opowieść o tym, że mimo trudności i niesprzyjającym warunkom, jeśli ma się zapał i werwę, to można osiągnąć wszystko, czego się pragnie. Jednocześnie pokazuje, że żadna rodzina nie jest idealna, i nie jest niczym dziwnym wciąż traktować dom jako swoje schronienie, nawet jeśli przez większość czasu chce się z niego wyrwać. A fakt, że mi się nie spodobała może wynikać z mojego skrzywienia i pociągu do książek gdzie nie dzieją się same dobre rzeczy. To nudne i zbyt przewidywalne 😉
As soon as rain hits the ocean it is no longer called rain. As soon as a dreamer enters a dream there is no longer the dreamer. There is only the dream
Niemniej jednak uważam że „Snowflake” wielu z was rozgrzeje serca w te jesienne wieczory, a przecież i takie lektury są czasem potrzebne 🙂