Uwielbiam, jak w styczniu przeczytałam dziewięć książek (wciąż zastanawiam się JAK) a teraz, w lutym, tylko cztery. Jakby nie zarzucam sobie niczego, bo to wciąż tylko liczby, NO ALE…
Perfect on paper, Sophie Gonzalez
Chociaż pisałam o niej więcej na moim Instagramie, chciałabym powiedzieć dwa słowa. Po pierwsze to bardzo fajna książka, skupiająca się na problemach współczesnej młodzieży (chciałam napisać „nastolatków”, ale w sumie chyba młodzież pasuje mi do nich lepiej), po drugie bohaterka jest biseksualna nad czym wszyscy przechodzą do pożytku dziennego, a po trzecie bardzo dobrze spędziłam z nią czas. Może się nie śmiałam ani nie płakałam, ale wydaje mi się, że nawet w tym czasie, spełni się dobrze by oderwać myśli od wszystkiego, co dzieje się wokół. Niedawno była polska premiera. I nie zmienili tytułu!! I bardzo mnie to cieszy!!
Białe płatki, złoty środek. Historie rodzinne, Paweł Piotr Reszka
Kiedy Chujowa Pani Domu opowiadała o niej w swoim klubie książki, to trochę się bałam za nią brać. Nie, że jest zła, tylko, że ciężka. Ale w bibliotece leżała na regale przy „kasie” więc wzięłam, no bo jak nie?
Nie pamiętam, kiedy jakaś książka zdenerwowała mnie bardziej. Znaczy pewnie taka była, ale nie pamiętam. A w przypadku „Białych płatków, złotego środka” to było uczucie nieustanne. Zbiór reportaży o konkretnych tematach, bolączkach współczesnego społeczeństwa: alkoholizm, głodzenie dzieci, depresja i to, że wstyd o niej mówić to tylko wierzchołek góry lodowej problemów, nad którymi pochyla się autor. Im więcej się ich przeczyta, tym trudniej czyta się kolejne, co nie zmienia faktu, że przeczytałam. I dałam pięć gwiazdek, a dałabym nawet 10 gdybym mogła.
Behawiorysta
Chciałam obejrzeć serial, więc zaczęłam od książki. I mam bardzo mieszane uczucia. Bo tak jak jednocześnie jest to fajna historia, to jednak wiele rzeczy mi w niej zgrzytało. Momentami mi się wydawało, że akcja biegnie jak szalona. A później jak już się ogarnęłam, no to nagle przeskok czasowy o X lat bez żadnego wyjaśnienia. Nie wiem. Szału nie ma, ale w sumie końcówka mnie zaciekawiła więc możliwe, że wezmę się za kolejną część.
Zimny trop, Beata, Eugeniusz Dębscy
Tomasz Winkler, główny bohater serii małżeństwa Dębskich, dopiero co wyszedł z tarapatów, ale że je bardzo lubi, to wplątuje się w kolejne. Niby pomaga babci, niby „nie angażuje się”, a sprawy dosyć szybko się komplikują. Ogólnie do książki nie mam zarzutów (możecie przeczytać dłuższą opinię pod zdjęciem), jednak jeden szkopuł mnie trochę zaskoczył. Była sobie bowiem bohaterka, bez wnikania w szczegóły, nie jakaś ważna, ale też nie nijaka. I w pewnym momencie gdzieś tam jej się nogi podwijają, sytuacja komplikuje się razy kilka… I ona sobie ginie. Nie ma jej. A dalej nikt o niej nie wspomina. Tylko parę razy cofałam się o kilka stron, żeby zobaczyć czy może, przez przypadek, zupełnie niechcący, czegoś nie pominęłam. Cóż. Ale i tak – bardzo fajny kryminał, dostałam trzecią część, może przeczytam w końcu.
Na czytniku i stoliku przy łóżku mam rozpoczęte dwa miliony książek, i teraz jak nigdy mnie to nie wkurzało, to teraz tak. Chciałabym coś w końcu dokończyć, natomiast w żadną nie mogę się wciągnąć 🙂