Przyznaję się bez bicia – w tworzeniu podsumowań jestem beznadziejna. Rok temu żadne podsumowanko się tu nie pojawiło, w tym pomyślałam, że – biorąc pod uwagę moje uczestnictwo w 52 Book Challenge – wypadałoby kilka słów o mijającym już 2015 roku naskrobać.
Dokładnie rok temu założyłam, że uda mi się przeczytać tytułowe pięćdziesiąt dwie książki. Wszyscy trochę dziwnie na mnie patrzyli, trzymali kciuki ale i pukali się w czoło mówiąc „zwariowała”. Chwilę po tym, jak to zadeklarowałam (facebook – nie ma lepszego motywatora) pomyślałam, że zwariowałam. To przecież tyle książek!  
Gdzieś w połowie roku zdałam sobie jednak sprawę, że nie ma tragedii. Co prawda szło mi jak krew z nosa, pomału, wydawało mi się że książek w ogóle nie przybywa, no masakra jakaś. 
Na dziś dzień mogę jednak z uśmiechem na twarzy oznajmić, iż przeczytałam 50 książek, więc tylko o dwie mniej niż wcześniej zakładałam.  Jestem z siebie dumna, dlatego po raz kolejny biorę udział w tym samym challengu, mam nadzieję, że będzie jeszcze lepiej niż w tym.

 W 2015 roku moje konto Instagramowe opanowały książki, dużo książek. Bo taki właśnie był ten rok – przepełniony dobrym słowem, dobrymi powieściami, cytatami które chciałoby się zapamiętać, by móc je sobie odtwarzać w każdym momencie dnia. Był to też rok książek, do których chciałabym wracać, albo mieć okazję jeszcze raz przeczytać je „po raz pierwszy”.
Odnośnik do listy przeczytanych przeze mnie książek w ramach wyzwania 52 Book Challenge macie tutaj, ja jednak wpadłam na pomysł by wyszczególnić kilka wyjątkowych dla mnie – osobiście – pozycji, dzięki którym moje serduszko zabiło mocniej. 
#1 Dracula – Bram Stoker
Książka, którą zawsze chciałam przeczytać, a miałam taką okazję dopiero dzięki moim Kochanym koleżankom, które sprawiły mi ją – z osobistą dedykacją – na urodziny. Oczywiście w klasycznej powieści się zakochałam… oj tak.
#2 Milion małych kawałków – James Frey
Problemy z uzależnieniem, przeszywająca do bólu książka o tym, jak trudno być uzależnionym, jak trudno wyjść z nałogu, jak pozbierać się do życia. Polecam ją każdemu, kto jeszcze jej nie czytał.
#3 Ślepnąc od świateł – Jakub Żulczyk
To powieść, która bez żadnego owijania w bawełnę pokazuje, co tak naprawdę rządzi światem. I niestety nie są to uczucia, choć zawsze wydaje się nam, że właśnie one najmocniej nami targają, i wymuszają większość decyzji. Tak nie jest. Poza tym Ślepnąc od świateł to kopalnia wspaniałych, mądrych i zawsze trafionych myśli, które warto zapamiętać.
#4 Wszystko zależy od przyimkaBralczyk, Miodek, Markowski i Sosnowski
Istne kompendium wiedzy o języku polskim w wyjątkowo podatnej formie – wywiadu rzeki z trzema wybitnymi… językoznawcami, o. Polecam każdemu, komu wydaje się że jest humanistą z krwi i kości, ale i tym, którzy mimo wykonywania innego zawodu pałają do naszego rodzimego języka miłością.  Ja się zakochałam 😉
#5 KasacjaRemigiusz Mróz
Moje najnowsze odkrycie. Szkoda, że tak późno na pana Mroza wpadłam, ale lepiej późno niż wcale, prawda? 😉 Najlepszej maści prawny kryminał, który potrafi robić takie cuda z człowiekiem (z własnego doświadczenia wiem, iż to bardzo dobry zaginacz czasu, bo ten w trakcie lektury mija gdzieś między palcami), jednocześnie sprawiając, że chce się czytać i czytać i w ogóle nie przestawać.
Kończąc już (ależ się rozpisałam) chciałam życzyć Wam wszystkim, a zarazem i każdemu z osobna by ten nowy, 2016 rok był równie dobry – jak nawet nie lepszy – niż ten obecny. Spełnienia marzeń, wielu nowych książek, samych sukcesów, ale i po prostu szczęścia i uśmiechu na twarzy. Do napisania w Nowym Roku!

Zobacz także