„Podróż w stronę czerwieni” Sylwia Zientek

Po lekturze tej książki dochodzę do wniosku, że muszę zacząć nad sobą pracować i to tak wiecie, poważnie. Wziąć się w garść, otrzepać szanowne cztery litery i solidnie coś postanowić. Nie kupować książek pod wpływem impulsu. Ani tym bardziej pod wpływem recenzji na Lubimy Czytać. A także nie kupować książek ze względu na piękne okładki. Dzieła pani Marty Frej mogłabym sobie śmiało obejrzeć w Internecie, a mi się zachciało czegoś namacalnego. Pffff… 
 Wracając jednak do tematu. Opis na okładce informuje nas, że oto bierzemy do ręki książkę, z którą spędzimy mile czas. Poznamy historię przyjaciółek, które – jak jeden mąż! – postanowią wyjechać w podroż śladami Marii Komornickiej, i ta podróż odmieni ich życia, które w sumie i tak się przed tą podróżą posypały doszczętnie. Wystąpi motyw drogi, oczywiście metaforyczny, W takich momentach jak ten zastanawiam się, naprawdę zastanawiam się, czy osoba pisząca te opisy na tyłach okładek to czyta te książki, czy ot, informacja prasowa, kilka ogólnikowych słów, niech się czytelnik zakocha, kupi i… rozczaruje.
Rzeczywiście, głównej bohaterce, czterdziestoletniej Ewie życie wywraca się do góry nogami. Jednego dnia wali jej się cały świat; zwalniają ją z pracy (praca w korporacji w sumie podobała jej się coraz mniej), a mąż decyduje się na wyjazd do pracy za granicę, nie pytając jej nawet o zdanie.  Okazuje się wtem, że Ewa ma dla siebie dużo czasu, który może spożytkować… jak jej się tylko żywnie  podoba. Zaczyna robić to, co kiedyś lubiła, a nie miała na to czasu.  Na przykład na pisaniu scenariuszy, bądź pogłębianiu tajemnic życia Marii Komornickiej vel Piotra Odmieńca Własta, kontrowersyjnej i mało komu znanej polskiej pisarki. Chwilę później, można by rzecz zupełnie bez przygotowania i wręcz z przypadkowymi osobami rusza w podróż śladami pani Marii.
Opowiadana przez autorkę historia nie jest niezwykła. Mamy tę kobietę, która  nie lubi swojego życia, bo przecież miało być inne, takie, jak zakładała sobie ileś tam lat temu. Nie jest jednak na tyle odważna by coś w tym kierunku poczynić, więc siedzi i narzeka. Aż w końcu los bierze sprawy w swoje ręce i takie są efekty, jakie są. Nagle okazuje się, że kobieta ma na siebie pomysł, strzępki tych pomysłów sprzed lat. Wyrusza w podroż, to prawda, jednak nie z przyjaciółkami, bo wydaje mi się że ten napis na okładce to trochę jest przekłamany. Ze znajomymi prędzej, kobietami o podobnych rozterkach do niej samej.  W końcu w książce zaczyna się coś dziać, bohaterki wsiadają w samochód i jadą, i w sumie ta podróż jest jedynie metaforyczna, bo w głąb siebie. Pokonywanie swoich strachów, uprzedzeń i tym podobnych to coś, czym panie zajmują się w trakcie jazdy. Plus plotkowanie, bo wiadomo że świadomość iż ktoś ma gorzej naprawdę pomaga.
Koniec końców okazuje się, że większość bohaterek, tak samo jak i Ewa mocne są tylko w słowie i w myślach. Decyzje, które podejmuje każda z nich na pewnych etapach podróży, tworzą ścieżkę, którą mogą podążać jeśli chcą coś zmienić. Niektóre z nich się na to odważą, inne zaś skapitulują, bo może jednak nie warto.Bardzo denerwowały mnie również wstawki o Marii Komornickiej, bo jeszcze gdyby odnosiły się w większym stopniu do życia samej Ewy, to może jeszcze okej, ale niekiedy były to przerywniki między rozdziałami, ciekawostki na jej temat, najczęściej zupełnie nie mające wpływu na dalszy bieg historii.

Z książki, która mogła wywrzeć na mnie bardzo dobre wrażenie, wszak czytałam ją w sprzyjających warunkach,  wyszło coś co niezbyt mnie usatysfakcjonowało. Rozterki kobiety dojrzałej, takiej która musi stawić czoło wielu problemom, o których mogę nie mieć zielonego pojęcia mogły być ciekawe, gdyby autorka odpowiednio do nich podeszła. Tutaj, wydaje mi się, za duży akcent padał na postać pani Marii, nie Ewy.

Zobacz także