Pod prąd // Robert Biedroń, Magdalena Łyczko

Chyba jedyny polityk, na którego lubię patrzeć i którego lubię słuchać, choć stricte polityczne tematy naprawdę się mnie nie trzymają. Jeśli o nim myślę, widzę przed oczami roześmianą twarz, co jest znaczące jeśli pomyśleć o tym, co musiał przejść po tym, jak się… ujawnił. Choć wiele osób na jego miejscu mogłoby się załamać, on tego nie zrobił i, choć w książce przyznaje się do próby samobójczej, przyznaje, że dobrze, iż nie doszła ona do skutku.
Tak naprawdę Pod prąd dla kogoś, kto obserwował pana Biedronia w mediach, czy śledził jego karierę polityczną nic nowego. Co prawda dzięki pani Magdalenie Łyczko pan Biedroń uchyla trochę swojego życia prywatnego, nie na tyle jednak, by można mówić tu o wywlekaniu prywatności na wierzch (choć może momentami miałam wrażenie, jakby pani Łyczko chciała wyciągnąć z niego coś więcej, a on jednak zbywał pytanie). 
Pod prąd to bardzo miła i przyjemna rozmowa, w której poruszane tematy nie kręcą się (na szczęście!) tylko wokół polityki. Jest o byciu sobą w kraju, w jakim żyjemy, wśród ludzi, którzy zawsze chcą być lepsi. O rodzinie, której się (niestety) nie wybiera i o przyjaciołach, których sami sobie znajdujemy. O pracy, marzeniach, miłościach mniejszych i większych, radości z życia ale też o smutkach, bez których nie można się obejść. 
Choć zadawane pytania wydawały się być „w punkt”, momentami brakowało mi między nimi płynności, a między dziennikarzem a przepytywanym brak jakiejś „chemii”, zrozumienia czy czegoś, co  czułam na przykład w Stuhrmówce, podczas której oczami wyobraźni słyszałam tą rozmowę, anegdoty, a tutaj rzeczywiście widziałam wywiad z pierwszego zdarzenia, odpowiedzi – trochę jakby nauczone i wyreżyserowane, celowe omijanie tematów, lub w drugą stronę – ciągłe przeciąganie jednej odpowiedzi niezależnie od tematu zadanego pytania. To jednak może być jedynie moim wyobrażeniem, bo przyznaję że z wywiadami-rzekami nie miałam zbyt wiele razy do czynienia.
Niezależnie jednak od tego, książkę polecam, bo można się o panu Biedroniu wiele dowiedzieć. I trochę pośmiać, bo to naprawdę pozytywny człowiek – energia bije nawet przez pryzmat   stron zapisanych literkami 😉 

Zobacz także