Sezon wakacyjny nie obfituje w zbyt wiele ciekawych premier (jeśli w ogóle), dlatego też moja lista nie jest zbyt oszałamiająca. Ale o …
Obejrzajki #13

Książki są lustrem: widzisz w nich tylko to, co już masz w sobie
Sezon wakacyjny nie obfituje w zbyt wiele ciekawych premier (jeśli w ogóle), dlatego też moja lista nie jest zbyt oszałamiająca. Ale o …
Powraca córka marnotrawna, córka co to zapomniała o tym, co wymyśliła i z czego była taka dumna 😀 Nic to jednak, ostatnio odkryłam, że moje „zapisane” na Facebooku zaraz pęknie z przepełnienia, więc może co nieco się z wami tutaj na blogu podzielę 😉
Z twórczością Anny Dziewit-Meller pierwszy raz „spotkałam się” parę lat temu podczas lektury jej książki „Disko”. Ta raczej nie zrobiła na mnie większego wrażenia, stąd pewnie moje opory przed „Od jednego Lucypera”. To, że obawy były nietrafione okazało się później, wcześniej zaś nastąpiła pełna mobilizacja razem z Olą, aby ją przeczytać.
„Ojezuu, a ty jesz coś w ogóle?”, „takiej to dobrze, może jeść wszystko, na co ma ochotę”, „ile ty jesz!! no pozazdrościć!”. To jedynie ułamek komentarzy kierowanych w moją stronę kiedy albo za dużo jadłam, albo jadłam niewystarczająco. Ludzie, często bliżsi i dalsi znajomi powzięli sobie prawo do komentowania moich skłonności żywieniowych, a ja się zastanawiam… po co??
Niektóre powieści rozgrzewają jak ciepła herbata w ulubionym kubku po ciężkim dniu pracy, bądź jak ciepły koc w zimowy wieczór. Jeszcze kiedy indziej przydarzają się takie perełki, o których trudno cokolwiek powiedzieć oprócz tego, że jesteśmy w nich zakochani.
Gloria Steinem jest czołową amerykańską feministką oraz aktywistką, która zmieniła życie wielu ludzi. Chociaż jest już w sędziwym wieku (chyba około osiemdziesięciu paru), nie przeszkadza jej to w kontynuowaniu szerzenia wiedzy w kolejnych stanach w Ameryce – chociaż i nie tylko.