Ha, dawno mnie nie było z serialowymi polecajkami. Ale wrócilam, proszę, rozgośćcie się, naszykujcie notesy, a nuż znajdziecie coś dla siebie 🙂
Akcja Kasztanowego Ludzika toczy się dwutorowo – z jednej strony mamy lata 80-te i duńską wyspę Møn, na której to policjanci, na jednej z farm dokonują makabrycznego odkrycia, prawie wyjętego z „Milczenia owiec”. Na równi przyglądamy się jednak współczesnej Kopenhadze, gdzie znów policjanci na placu zabaw odnajdują zmasakrowane ciało kobiety, dodatkowo pozbawione dłoni. O co w tym wszystkim chodzi? Czy te sprawy mają ze sobą coś wspólnego? Jedyne, co mogę powiedzieć, to jeśli szukacie szybkiego kryminału to na pewno nie tutaj 😉 Skandynawskie seriale mają to do siebie, że akcja toczy się jak flaki z olejem, a śledztwo jako widzowie rozwiązujemy na równi ze śledczymi (których, swoją drogą, bardzo polubiłam). Bardzo mi się to podobał ten serial, szkoda, że na razie brak jakichkolwiek doniesień o drugim sezonie. DAWAĆ MIĘ TO.
Single all the way. Peter odwiedza rodzinę na święta, a żeby ten wyjazd był dla niego mniej traumatyczny, prosi swojego najlepszego przyjaciela o to, aby udawał jego chłopaka. Oczywiście plan spala się na panewce zaraz po przekroczeniu progu domu rodzinnego chłopaka, ale to przecież tylko szczegół 😉 Ogólnie bardzo fajny, ciepły film, mimo że świąteczny, to wcale nie kiczowaty. SUPER
House of Gucci obejrzałam dla Lady Gagi i Adama Drivera. Drugi raz, bo spodobała mi się jego atmosfera. Po prostu mi się spodobał. Film skupia się na postaci Mauriziego oraz jego żony, która wydawszy na niego wyrok, wydaje go także i na siebie. Pewnie wiele rzeczy jest tu wyolbrzymionych, wiele pewnie w ogóle niewspomnianych, niemniej atmosfera Włoch, krajobrazy, muzyka, scenografia – wszystko ze sobą tak idealnie współgra, że nie można oderwać oczu od ekranu. Plus aktorzy – Jared Leto, ilekroć pojawiał się na ekranie, kradł scenę, tak samo jak jego filmowy ojciec, Al Pacino. Chociaż sama historia jest słodko-gorzka (zależy, dla kogo) to naprawdę jestem „House of Gucci” oczarowana. Jako ciekawostkę dodam, przeczytałam gdzieś, że Lady Gaga jako jedyna miała dostęp do prawdziwych ubrań Gucci z tamtego okresu czasu. Jeśli to prawda – WHOAH
La Casa de Papel. Pierwsza część ostatniego sezonu nie była dla mnie jakaś wow, natomiast ostatni-ostatni odcinek oglądałam w większości na stojąco, zasłaniając oczy i nie mogąc powstrzymać ekscytacji. Wiele temu serialowi można zarzucić, nie zachwycam się nim w pełni, ale koniec końców dostarczył mi takich emocji, jakich się po nim spodziewałam.
Jane zasypia na kontroli ginekologicznej, ginekolożka zaś dzień wcześniej dowiedziała się, że zdradziła ją żona. Nieuwaga jednej i drugiej doprowadza do tego, że ta pierwsza, Jane zostaje zapłodniona, bo pani doktor myli pacjentki. End of story? Nie, to tylko wierzchołek góry lodowej, wierzchołek problemów. Ale, jest śmiesznie, bo to hiszpańska telenowela, która opowiada o tym jak tworzy się telenowele, jednocześnie wyśmiewa każdą kliszę, raz po raz ją wykorzystując. I co z tego? To świetny serial i chciałabym zwrócić uwagę na dwie rzeczy: chłopiec wcielający się w drugiego Mateo jest najlepszy, natomiast Petra przeszła najlepszą przemianę serialową ever.
Czekałam na Promising Young Woman od momentu, w którym pojawił się w kinie. W końcu trafił na Canal+ i jestem nim jednocześnie zaskoczona, pozytywnie, ale też smutna, że wciąż takie rzeczy muszą powstawać. Otóż główna bohaterka planuje pomścić śmierć swojej przyjaciółki, i robi to w sposób dosyć specyficzny. Obejrzyjcie, bo uważam, że naprawdę warto.
Dom tajemnic: Śmierć w Burari / O sprawie dowiedziałam się z podcastu. I chociaż autorka rzetelnie podeszła do tematu, to czułam pewien niedosyt, że jeszcze chciałabym się na ten temat dowiedzieć więcej. Pod koniec odcinka podała tytuł netfliksowego dokumentu. Przede wszystkim nie polecam oglądania tego o północy, przed pójściem spać. Bo netflix naprawdę umie w true crime, i klimat jaki został tu rzucony sprawia, że myślisz o sprawie cały czas, a głos narratora nie opuści twojej głowy przez najbliższy tydzień. Potwierdzone info. O co tu w ogóle chodzi? W hinduskiej rodzinie dochodzi do niesamowitej tragedii – jedenastoosobowa, trzypokoleniowa ginie w dziwnych okolicznościach. Czy doszło do rozszerzonego samobójstwa, czy może do morderstwa? Dokument, oprócz prób znalezienia sensu w tym, co się wydarzyło, skupia dużo uwagi na temacie tabu, jakim jest zdrowie psychiczne wśród mężczyzn. Pokazuje również, że rodzina, ta, która została na świecie, zaczyna wątpić w Boga, skoro dopuszcza on do takich rzeczy, tajemnice zaś jeszcze nikomu nie wyszły na dobre. Ogólnie jest to bardzo wstrząsające, sama historia, bo można sobie pomyśleć, że żyjemy w XXI wieku, że młodzi, wykształceni ludzie, są mądrzy, nie nabierają się na zabobony, są inteligentni, a później dochodzi do tragedii. Oczywiście złożyło się na nią wiele różnych czynników i nic nie jest pewne, ale to po prostu pozostawia mnie w największym szoku. Koniec końców to byli normalni ludzie, a jednak wydarzyło się u nich coś takiego, co wywróciło wszystko do góry nogami.
Bull to serial, który skupia się na pracy doktora Jasona Bulla, który jest specjalistą w zakresie psychologii oraz prowadzi firmę konsultującą sprawy sądowe. To tak ładnie mówiąc. W sztab jego współpracowników wchodzi adwokat, neurolingwistka, była policjantka, hakerka oraz specjalista od wizerunku. I on, z tą swoją świtą, wpływa nie tylko na wybór ławników, ale na to jak ich klienci są przez nich odbierani. Przeprowadzają próbne rozprawy, przygotowują do nich swoich klientów. Tak w zasadzie jest tu wszystkiego po trochu, i pewnie ma wiele klisz, ale też pokazuje jak system prawny (przynajmniej w Ameryce) jest wyjątkowo podziurawiony. Nie obejrzałam wszystkich sezonów, bo skończył mi się Amazon Prime Video. Ale na te dwa sezony, jestem bardzo zadowolona. Idealny do układania puzzli (poza tym aktor, który wciela się w postać Jasona Bulla, grał kiedyś w NCIS!) 😉
Wciąż planuję obejrzeć „Sukcesję”, ale idzie mi to marnie. Poza tym czekam wytrwale, bo na Hbo Max ponoć ma się pojawić CAŁY Ostry dyżur, i na myśl, że znowu będę przeżywać śmierć Greena, O M G!!
Jestem ciekawa, czy oglądaliście ostatnio coś ciekawego 🙂 O, to jeszcze przyznam się, że zaraz po tym jak rozpoczęła się wojna w Ukrainie, to potrzebowałam odmóżdżenia i… zaczęłam oglądać Hotel Paradise, I DOBRA, oglądam to dla DRAM, i jest grubo!! Totalnie mniej głupsze od „Love island”.