Odkąd spisuję sobie wszystkie przeczytane książki na Goodreads, o wiele łatwiej jest mi później wyłapać te, o których… jakoś nie po drodze jest mi pisać. Jest to wynikiem po części tego, że nie pisałam o nich od razu po przeczytaniu, albo że trudno jest mi ubrać w słowa to, co siedzi mi i krząta się po głowie. Trochę się ich uzbierało, pisanie o „Shitshow…” zupełnie mi nie idzie, najwyższa pora napisać więc o paru innych perełkach ?


„Obsesja piękna”, dr Renee Engeln


W czasach zdominowanych przez Instagram, Photoshop oraz inne programy do przeróbki zdjęć bycie naturalnym jest niby modne ale z drugiej strony niezbyt mile widziane. Wszystko przecież można sobie poprawić, od powiększenia biustu poprzez brwi, doczepiane rzęsy czy hybrydowe paznokcie u rąk (a nawet stóp!). Jesteśmy niewolnikami obsesji piękna i autorka w swojej książce daje temu wyraz. Rozmawia nie tylko z młodymi kobietami, ale również z tymi starszymi, które mimo wieku dopiero niedawno były w stanie siebie zaakceptować. Co dopiero mówić o młodych kobietach i małych dziewczynkach, które żyją w mediach społecznościowych?? Z każdą kolejną stroną czułam się oniemiała przeczytanymi historiami i dopiero wtedy zdawałam sobie sprawę z tego, jak to wszystko na nas działa (nawet nie dosłownie): wszystkie reklamy, czasopisma z kolorowymi zdjęciami wychudzonych modelek, a także – powtórzę do znudzenia – media społecznościowe. Autorka zdobyła moją totalną sympatię w momencie, w którym dla odmiany przeprowadziła rozmowę z osobą szczupłą, która nie może przytyć a jednak wszyscy do znudzenia powtarzają jej, jaka jest piękna, drobna a w ogóle to pewnie nic nie je. „Obsesja piękna” powinna stać się obowiązkową lekturą każdej współczesnej kobiety, nie tylko tej zmagającej się z jakimiś kompleksami.

„Daj się pokochać dziewczyno”, Katarzyna Miller, Joanna Olekszyk


Katarzynę Miller poznałam kiedyś przez przypadek na YouTube, chyba w rozmowie z Łukaszem Jakóbiakiem. Spodobała mi się jej bezpośredniość oraz otwartość w tym, co mówi. A mówi zupełnie bez ogródek o miłości, problemach w związku, braku akceptacji siebie oraz o tym, aby dać się pokochać. Nie pamiętam w jakich okolicznościach przyrody, ale kiedyś wpadłam na zdanie brzmiące (mniej więcej) tak, że „aby ktoś cię pokochał, najpierw sama siebie musisz kochać” i w odniesieniu do niniejszej książki jest idealne. „Daj się pokochać dziewczyno” jest podzielona na kilkanaście rozdziałów zatytułowanych konkretnymi problemami. Ich treść z kolei to rozmowa dwóch autorek, które przyglądają się danym zagadnieniom, jeśli trzeba posługują się przykładami z własnego życia przy okazji rozśmieszając czy zasmucając swojego czytelnika. Jeśli nie znacie pani Miller, najwyższa pora to zmienić ?

„Fanfik”, „Slash” Natalia Osińska


Wydawało mi się, że wyrosłam już z książek młodzieżowych. W swoim dzieciństwie „przewaliłam” ich kupę i oprócz Jeżycjady, którą czytam na bieżąco, nie było mi już z taką tematyką po drodze. Dopóki, dopóty nie trafiłam gdzieś na Instagramie na „Fanfika”. Jedną i drugą część przeczytałam (dosłownie) na jednym wdechu i wciąż nie mogę o nich zapomnieć. Bohaterowie książek pani Osińskiej zmagają się z bardzo współczesnymi problemami, które niejednokrotnie sprawiają, że ci czują się wyobcowani ze świata, w którym żyją. Odstają od swoich rówieśników, i chociaż wiedzą, że będąc sobą nie robią nic złego, to to co dzieje się w ich otoczeniu mówi zupełnie coś innego. Poza tym bohaterowie są wspaniali, Tośka, Leon oraz tata i ciocia Tośki – no, wyściskałabym wszystkich. A później udusiła za to, co wyrabiają.

„Historie dziwnych samotności”


Tymczasem „Historie dziwnych samotności” wprawia człowieka w zupełnie inne emocje i uczucia. Autorka serwuje nam zgoła inne historie, raczej niezbyt szczęśliwe, dziejące się niby obok a jednak tak daleko od nas. Jakby w innym świecie. Każda kolejna historia, bo w książce jest ich wiele, opowiada o innej małej tragedii i samotności. O tym, którego śmierci nikt nie zauważa, o poświęceniu w pasji, a także samotności matki której dziecko zostaje skazane na karę więzienia i nagle cały świat – dotąd przyjazny i pomocny się od niej odwraca. Zostaje sama wśród tłumu, odosobniona mimo, że z każdej strony są ludzie. O samotności wśród tłumów, mieszkańców i bliskich osób. O samotnej śmierci, wypadkach i ludziach, którzy zostają sami z problemami. I jakoś tak te dziwne samotności stają się bardziej smutne i przygnębiające.

„Pestki” Anna Ciarkowska


O „Pestkach” przez dłuższą chwilę było głośno i chyba na przekór odciągałam ich lekturę jakby w obawie, że to co podoba się wszystkim, we mnie wywoła inne uczucia. I po części tak się stało – tyle, że nie czuję z tego powodu żadnych wyrzutów. „Pestki” to intymne zapiski o uwikłaniu w powinności i konieczności, o tym, co trzeba i co należy. O świecie pełnym ram, w które trzeba się dopasować a niekoniecznie ma się ochotę. Opowiadania autorki układają się w historię o dziewczynie, która żyje w świecie utkanym ze słów matki, babci, koleżanek, nauczycielek, chłopaków, kochanków, partnerów, pełen konwenansów i zasad zaczyna kawałek po kawałku tracić swoje życie. A, że świat składa się ze słów i gestów, ze sztywnych ram i że ci, którzy nie chcą się dopasować, są gorsi, bohaterka w takim świecie próbuje się odnaleźć. Nie odmawiam autorce wyjątkowości swojej książki, bo dawno nie spotkałam się z niczym tak… prawdziwym. Słowa przebiją się przez kartki, trafiają do serca i głowy. Poruszają. A jednak… po dłuższym czasie nie pamiętam, o czym czytałam. Nie pamiętam, o czym mówiła autorka nie pamiętam tego, co wywarło na mnie jakieś wrażenie. Stąd moje mieszane uczucia.

Kilka książek pominęłam, ale mam nadzieję, że w końcu uda mi się o nich napisać coś więcej.

Czytacie coś ciekawego? Ja aktualnie o Masonie, i serio, jestem coraz bardziej w szoku o tym, co tam się wyprawiało w trakcie śledztwa 😮 Jak tylko ją skończę, na pewno naskrobię o niej parę słów.

Zobacz także