Dlaczego to, że Polacy nie czytają, nie powinno spędzać nam snu z powiek

 tekst powstał w 2019 roku i został opublikowany na igimag.pl 
zdjęcie autorstwa Morgan Vander Hart @unsplash

Przynajmniej raz do roku, kiedy Biblioteka Narodowa publikuje raport o czytelnictwie, wszyscy muszą wyrazić o nim swoją opinię. Zupełnie tak, jakby przez cały rok nie zauważali, że rzeczywiście nikt nie czyta, tylko tego jednego, konkretnego dnia. Wrzawa w mediach społecznościowych trwa kilka dni, następnie cichnie i wraca rok później. W międzyczasie nie dzieje się nic ciekawego. Jedni czytają, inni nie, życie toczy się dalej.

A jednak przynajmniej raz do roku wszyscy wpadają w szał. Okazuje się, że czytają wszyscy, albo nikt. Jedną książkę rocznie, albo sto pięćdziesiąt. Jedną? To co on robi w wolnym czasie? Sto pięćdziesiąt? Czy on w ogóle wie, co to jest czas wolny? Komentarze, które w tym czasie się pojawiają, czasem wołają o pomstę do nieba. Sama się już nie wypowiadam – przynajmniej do dziś. Bo w końcu zrozumiałam, choć nie było to łatwe, że to co sprawia przyjemność mi, niekoniecznie tak samo działa na drugą osobę. To normalne, że każdy z nas ma inne zainteresowania. Sami gospodarujemy swoim wolnym czasem, i wszystko jest w porządku dopóty, dopóki nie odnosimy wrażenia, że coś nas omija.

Nie czytasz, nie idę z tobą do łóżka

Powodów, przez które ludzie nie czytają, jest wiele i można by wymieniać je bez końca. Książki są drogie, a nie wszystkie biblioteki są w pełni zaopatrzone. Czytniki trochę kosztują, a e-booki nawet jeśli tańsze od tradycyjnych wydań, wciąż nie należą do najtańszych. W szkole uczniowie od najmłodszych lat omawiają lektury, których nie rozumieją, skupiają się na szczegółach, o których nie myśleli sami autorzy, a kiedy interpretują coś na swój sposób, zaraz zostają sprowadzeni do pionu, że przecież klucz mówi coś innego.

Analogiczna rzecz dzieje się w mediach społecznościowych; na Facebooku aż gęsto od fanpage’y o wzniosłych tytułach nobilitujących czytanie („Nie czytasz, nie idę z tobą do łóżka”) mówiących, że jeśli czytasz, to jesteś wyższą klasą, ale jeśli nie, to lepiej „nie mów do mnie teraz”. W końcu i w domach, w których nikt nie czyta, trudno jest wyjść w świat z otwartą głową; czytanie przecież jest nudne i passe.

Między przyjemnością, a przykrym obowiązkiem

Od zawsze wychodziłam z założenia, że czytanie ma być przyjemnością. Taką samą, jak oglądanie ulubionego serialu, śledzenie losów bohaterów czy granie kolejną godzinę w Simsy, zupełnie tracąc przy tym poczucie czasu. W momencie, w którym czuję, że ktoś mnie do czegoś zmusza, cała radość schodzi ze mnie niczym powietrze z pękniętego balona. Jeśli ktoś zmusi mnie do obejrzenia jakiegoś serialu, najpewniej to zrobię ale nie dla samej siebie, dla przyjemności z tego płynącej, tylko dla satysfakcji bliskich osób. Nic więcej.

Wynoszenie książki na piedestał, robienie z czytania ceremoniału lepszych i inteligentniejszych ludzi nigdy, powtarzam: nigdy nie doprowadzi do poprawy czytelnictwa w Polsce. Dopiero kiedy zaczniemy brać  czytanie za formę rozrywki jak każda inna, wtedy ewentualnie coś się zmieni.

Raport Biblioteki Narodowej, już abstrahując od diagramów i cyferek wskazał dokładnie, że najwięcej czytają ci, którzy wynieśli ten nawyk z domu rodzinnego. Czyli te osoby, które miały dobry przykład, wiedziały, że czytanie to wybór a nie konieczność, które znajdowały w tym sposób na odpoczynek po całym dniu, wyciszenie się po ciężkich przeżyciach.

Ale to wciąż nic

Tyle, że takie same właściwości mają filmy, seriale oraz gry komputerowe. A nawet tańczenie, słuchanie muzyki czy pisanie. Nie, nie jesteś jedynym wyjątkowym  płatkiem śniegu, dlatego, że czytasz książki. Umiesz czytać, tak samo jak większość ludzi na świecie. Łączysz literki w słowa i zdania. Nie jesteś lepszy. Jesteś inny.

Jeszcze przez długi czas książki nie przejdą do lamusa. Nawet, jeśli zastąpią je czytniki, a papier stanie się passe. Opowiadanie historii, przekazywanie ich innym ludziom zawsze będzie pewnikiem w świecie, którym żyjemy. Będzie zmieniała się tylko forma, przez wzgląd na znak czasów.

Nie czytasz? Pójdę z tobą do łóżka. Zgasisz mi lampkę, kiedy usnę z ulubioną powieścią w ręku.

Zobacz także