Czuję się jak ta jedna osoba w rodzinie, która zawsze była zdziwiona upływem czasu. No przysięgam, że zatrzymałam się gdzieś mentalnie na maju, kiedy wyprowadzałam się z mieszkania i przed nami było jeszcze cale lato. Ile miałam planów, ile wyjść na rolki, ile wieczorów spędzonych nad Wisłą. Wyszło z tego dosłownie: zero, bo dopiero zmieniłam mieszkanie, jeszcze nie rozgościłam się na tyle, by czuć się jak w domu, rolki leżą odłogiem bo nie mam z kim jeździć, a z wyjść nad Wisłę zostały wieczory – dosłownie kilka – spędzonych na balkonie z książką (zapewne kryminałem). Tak to życie się kręci. Czekam tylko na urlop, którego i tak finalnie nie spędzę nigdzie poza domem, no nie licząc wyjazdu nad morze na dwa dni.
Tymczasem, zapraszam na subiektywnie obiektywny spis najlepszych książek które przeczytałam w tym roku. Przepraszam, najczęściej to reportaże. Tak wyszło.
Wdowy Antarktydy, Anne Fletcher
Każda wyprawa na Antarktydę to nie tylko odważni mężczyźni poświęcający swoje życia po to, by odkryć coś dotąd nieodkrytego, to także kobiety stojące za tymi mężczyznami, utrzymujące rodziny, w czasach, kiedy pozycja kobiet zależał od ich mężów. Autorka w swojej książce oddaje im należytą uwagę, przedstawia ich odwagę. Pokazuje skutki nieudanej wyprawy Scotta, jakie wywarły na ich rodzinach. Niepublikowane zdjęcia, pamiętniki. Miłość stoi za tym wszystkim, bo one chciały by mężowie byli szczęśliwi, nawet a przede wszystkim kosztem ich własnego szczęścia.
Stramer, Mikołaj Łoziński
Tematyka wojenna nie jest moją ulubioną. Wręcz jest to coś, czego nie szukam w książkach. Kiedyś „uwiódł” mnie „Król” Twardocha, i już myślałam, że takiej fascynacji nie przeżyję. A tu proszę. Przedwojenna Polska, Tarnów i Kraków. A w centrum wielodzietna rodzina Stramerów. Autor wiernie oddał przedwojenne nastroje; pokazał jak każdy człowiek rodziny inaczej odbiera rzeczywistość inaczej się w niej odnajduje, ale w swoim strachu są jednak jednakowi. Jak być żydem w Tarnowie, jak nawigować z dala od rodziny w świecie, który cię nie chce.
Imperium bólu
Było sobie trzech braci, którzy chcieli coś po sobie zostawić. Odchodząc, należy zostawić świat w lepszym stanie, niż w jakim go zastaliśmy. Co prawda lepiej byłoby zostawić po sobie pozytywny impakt, a nie uzależnionych ludzi, ale co ja tam wiem. Sackler- Arthur, Raymond, Mortimer. Valium, Purdue Pharma, OxyCotin. Wymuszali na lekarzach przepisywanie swojego leku dla pacjentów. Rządzili rynkiem. Zszokowana lekturą trochę. Męczyłam ją, bo głowa w trakcie czytania pękała od nadmiaru informacji.
West Farragut Avenue
Miłość, lato, zjednoczone stany, miłość, strata, młodość, poczucie, że jakaś cząstka ciebie ginie wraz z ukochaną osobą. Literacka uczta. Pół książki podkreśliłam, plus to był ten właśnie moment, w którym pożałowałam, że na targach książki w Warszawie nie było wydawnictwa, z którego mogłabym ją sobie kupić w papierze. Egzemplarz fizyczny to byłoby to. Pewnie częściej wracałabym do podkreślonych rzeczy.
To nie jest Miami
Uwaga dla przyszłej mnie – pisać o książkach na bieżąco, chociażby w notesie i dla samej siebie. „To nie jest Miami” to zbiór reportaży, felietonów o rodzinnym mieście autorki – Veracruz. Autorka zastanawia się, co kieruje mordercami, społecznymi odrzutkami, co sprawia, że popełniają przestępstwa. Jest bardzo melodyjnie napisana, nie można się od niej oderwać i chociaż przesiąknięta jest bólem i niesprawiedliwością. Zazdroszczę każdemu, kto może przeczytać ją po raz pierwszy.
Tajemnice domu Uklejów
Bardzo lubiłam trylogię Anety Jadowskiej z Garstkami z Ustki i kiedy zobaczyłam, że o, kolejny kryminał byłam jak „shut up and take my money” tyle że wpierw pobiegłam na Legimi, zobaczyć czy może przypadkiem nie jest dostępna. Jest.
Bohaterka dostaje dom w spadku. Bardzo zniszczony. Raczej w stanie, że nikt normalny by go nie kupił, a sam budynek poszedłby do zniszczenia. I tam, mając spędzić pierwszą noc, naturalnie, natrafia na ciało. Później przyjeżdzają jej przyjaciółki – przypadkowo – pisarki, i tak zaczynają trochę własne śledztwo. Czyta się to szybciutko, jednocześnie mając wrażenie że z każdym kolejnym przeczytanym słowem koc wokół twoich ramion zacieśnia się i zacieśnia i robi ci się ciepło, i czas lepiej płynie.
Szkoda, że książka powstała w takich okolicznościach – wraz z zakończeniem jej pisania, autorka straciła męża w wypadku samochodowym.
Tak, jak napisałam na swoim profilu na instagramie, że jakoś mam w tym roku farta do dobrych książek, i mam nadzieje, że ten trend utrzyma się do końca 2024.