4 książki, na które straciłam czas w 2020

Rozmowy z seryjnymi mordercami, Christopher Berry-Dee

Żałuję, że nie zapisywałam swoich wrażeń z lektury na bieżąco, bo po roku niezbyt konkretnie wiem, co mi się nie podobało. Jako, że książka składała się z kilkunastu historii o mordercach, nie mogę powiedzieć, że wszystkie były beznadziejne. Znajdowały się perełki, które w jakiś sposób zaspokajały moją ciekawość; w większości jednak czułam się znudzona, wprowadzona w tzw. maliny. Bardzo przeszkadzał mi fakt, że autor zamiast skupić się na bezstronnym przekazywaniu historii, często wyrażał swoje zdanie. Trochę mu nie wyszło, przez co zraziłam się do kolejnych tego typu książek (np. rozmowy z seryjnymi morderczyniami).

Najgorętsza plaża w Finlandii, Antti Tuomainen

Jestem człowiekiem wielkiej nadziei jeśli idzie o dziwne tytuły książek a także i okładki. Zmylił mnie tym razem flaming, który jak myślałam zapowiada coś fajnego. Sama książka tak naprawdę była nijaka, nie zaangażowała mnie w stopniu, w którym angażują mnie zazwyczaj kryminały, a wielkie zakończenie które miało mnie powalić na nogi.. Raczej wynudziło do końca. Jestem zawiedziona, tym bardziej, że paczka od wydawnictwa była zapakowana w czarno-różowy papier… z flamingami, który, nie zaprzeczę, mam ładnie złożony w szafce (bo uwielbiam flamingi). Jest mi przykro, że mi się nie spodobała zważywszy, że dużo osób się nią zachwycało. Pisałam o niej tutaj.

Fejm, Patryk Chilewicz

 Patryk Chilewicz napisał książkę o showbiznesie. Przeczytałam ja w kilka dni, jednak wydaje mi się, że nie wniosła ona zbyt wiele do mojego życia. W żadnym stopniu nie okazała się być odkrywcza; tym bardziej nie zaspokoiła mojej ciekawości a jedynie pokazała, że chłopaki pod niektórymi względami są trochę przewrażliwieni. Nie wiem, liczyłam na coś więcej a książka naprawdę okazała się być nudna. Bo jakby opowiedzenie prawd objawionych o „showbizie” nie jest w stanie wywołać u mnie efektu WOW. Serio liczyłam na jakieś pikantne szczegóły jak już ktoś się na pisanie zabiera.

Tajemna historia, Donna Tartt

Fascynujący bohaterowie nie byli w stanie uratować historii, która prawie jak oni okazała się w kolejnej części książki infantylna. Początek, przez odwróconą kolejność kryminału – bo zaczęło się od tragedii, a dopiero każdy kolejny rozdział prowadził do tego, jak do niej doszło, nie sprawiły, że bohaterów dało się polubić. Byli infantylni, pozbawieni skrupułów, oderwani od rzeczywistości. W końcu zbyt przejaskrawieni, przynajmniej w moim odczuciu. A historia trochę przewidywalna. Bardziej podobał mi się „Szczygieł”, do którego nie wykluczam, że kiedyś wrócę. Bo bohaterów w przeciwieństwie do tych, dało się polubić 😉 Pisałam o niej tutaj.

Processed with VSCO with a5 preset

Żywię głęboką nadzieję, że. w tym roku trafię na mniej nieudanych książek. Byłoby szkoda zajmować sobie czas tymi lekturami, które na tą uwagę nie zaslugują. Może, zaznaczam, może!, dokończę Zafona, bo czuję się jednocześnie zafascynowana i znudzona brakiem akcji w jego książce (dopiero jednej).

Jestem bardzo ciekawa, jakie są Wasze niewypały z zeszłego roku. Spill some tea!

Zobacz także