Panoptikon to tak skonstruowane więzienie, aby więźniowie nie wiedzieli kiedy i czy w ogóle są obserwowani przez strażników. Dawno, dawno temu wymyślił je Jeremy Bentham i nie przyszłoby mi ono na myśl przy okazji „Magazynu”, gdyby nie wspomniał o nim jeden z bohaterów.


Bohaterowie „Magazynu” podejmują w swoim życiu ważną decyzję – mianowicie, zaczynają pracę dla Chmury. Gigantycznej firmy, która panuje na rynku amerykańskim, jest takim wielkim molochem, co lepsze – ma swoje siedziby i centra. Tam kręci się jej życie, ale i życie wszystkich pracowników. Rozmowa kwalifikacyjna to nic więcej niż wypełnienie kwestionariusza. Ludzie uczą się jak dobrze odpowiadać; w Ameryce nie ma bowiem miejsc pracy i Chmura czasem staje się jedynym wyjściem na utrzymanie się.

Paxton, jeden z bohaterów książki, nigdy nie spodziewał się że będzie pracował dla Chmury zwłaszcza, że stracił przez nią swoją firmę (po prostu został zepchnięty z rynku). Nie miał jednak innego wyjścia i cóż – wziął to, co dawało mu życie. A, że była to praca w zamkniętym świecie – kto by wybrzydzał? Może Zinia, ale ona pracuje w Chmurze pod przykrywką. Planuje wykraść ważne informacje by przywrócić ład na świecie. Chcąc nie chcąc wpada na Paxtona, który nieświadomie się jej „podkłada”. Później dzieją się tylko dziwniejsze rzeczy.

„Magazyn” idealnie wpisuje się w tematykę dystopijną. Przedstawiony w książce świat na pozór jest idealny, ale tylko na pozór. Totalnie uzależniony od technologii, pracą jednych ludzi odciąża drugich, ocenia ich zachowania (wysokie pozwalają na osiągnięcie awansu, niskie degradują o stanowisko bądź całkowicie eliminują z Chmury) aż w końcu sprawia, że życie staje się jedynie walką o kolejny dzień. Bez szczęścia, nadziei na lepsze jutro (bo świat poza Chmurą jest przecież beznadziejny). Monotonia pracy, obdzierania z człowieczeństwa, uzależnienia od technologii. A gdzie ludzkie uczucia? Emocje? Choroby? „Lepiej nie chorować”, mówi w pewnej części książki bohaterka, dodając, że chorowanie pogarsza jedynie ocenę, a chodzenie z bolącą nogą nie doprowadza przecież do śmierci (od razu).

Tak to jest z wolnością, że jest twoja, dopóki z niej nie zrezygnujesz.


Bardzo trudno było mi przebrnąć przez początek książki; przygotowania, rozmowy kwalifikacyjne – to ciągnęło się niemiłosiernie, momentami miałam wrażenie, że nigdy się nie skończy. Na szczęście im dalej w historię, tym robi się ona ciekawsza. Samo funkcjonowanie Chmury jest niezwykle fascynujące, już pomijając sam fakt jakie to okropne. Widać ile założyciel włożył w to pracy, jakie pobudki nim powodowały, a także od czego się to zaczęło. Historia opowiadana z dwóch perspektyw naprzemiennie nie ma prawa nużyć; chociaż momentami może się wydawać że bohaterowie grają, tak naprawdę grają po to by mieć lepsze życie. Kombinowanie nie jest dozwolone, w miejscu gdzie każdy ruch jest śledzony a woda pod prysznicem jest na punkty więc lepiej sobie odłożyć na kiedyś, niż zużyć ją teraz.

Świat przedstawiony w książce pokazuje, jak mogą wyglądac nasze życia za kilkadziesiąt lat. I nawet świadomość, że to tylko książka, że daleko jej do rzeczywistości.. No, niekoniecznie. Świat pędzi przed siebie w nieznanym nam kierunku. Tak jak kilkadziesiąt lat temu myśleliśmy, że w 2020 będą latające samochody, tak za kilkadziesiąt lat rzeczywiście możemy mieszkać w Chmurze. To nie jest taka odległa wizja. „Magazyn” to idealna lektura do tego by zdać sobie sprawę że świat w którym żyjemy, i na który często narzekamy może i tak być o wiele lepszy od tego, co kiedyś nadejdzie.


Historia Paxtona i Zinii nie jest ani romantyczna, ani fajna, ani nawet „świetna”. Jest smutna, pokazująca, że życie w pewnym momencie zostaje uzależnione od technologii i to wcale nie w pozytywnej postaci. Kiedy światem zaczyna rządzić jedna korporacja, a chęć życia mimo wszystko jest ogromna. Wtedy pozostaje jedynie monotonna praca w magazynie na terenie odrealnionej Chmury.

Zobacz także