„Księgarenka w Big Stone Gap” Wendy Welch

Biję się w pierś. Znów oceniłam książkę po okładce. A może po prostu najpierw w Internecie zakochałam się w okładce, co przyczyniło się do tego, że kilka dni później buszując po Matrasie stwierdziłam, że tak, powinnam ją nabyć bo mi się spodoba. Wcześniej widziałam recenzje u Tirindeth i Varia Czyta i odhaczyłam ją sobie na liście must read.
Będąc małym brzdącem, kiedy pytali się mnie, kim chciałabym być w przyszłości, odpowiadałam, że kelnerką (nie pytajcie, czemu, sama tego nie wiem). Z biegiem lat, kiedy okazało się, że czytanie wciągnęło mnie w swoje szpony, przy odpowiedzi na takie samo pytanie, zastanawiałam się dłużej. Aż w końcu odpowiadałam, że chciałabym pracować w księgarni, albo bibliotece. Bo wiesz, dziadziuś, mogłabym czytać pracując, lub pracować czytając. Jeżeli, drogi czytelniku, też kiedyś myślałeś o tym, by zostać w branży książkowo-czytelniczej, „Księgarenka w Big Stone Gap” jest stworzona idealnie dla ciebie.
Co najlepsze, cała książka jest oparta na faktach, bo to właśnie autorka, Wendy Welch i jej mąż, Jack, pewnego dnia stwierdzili po prostu, że właśnie nadszedł czas by spełnić swoje marzenie i otworzyć Księgarenkę. Pochłaniając kolejne strony książki, miałam wrażenie jakbym była tam na miejscu, przyglądała się wszystkiemu z boku a czasem nawet po prostu wchodziła tam do tej księgarenki i napawała się widokiem, atmosferą, która tam panowała.

Miłość wyrażana za pomocą starannie dobranej książki pozostaje, podobnie jak wspomnienie mądrości, jaką ta książka wniosła.

Mimo, że ich życie nie było idealne, że czasem brakowało im pieniędzy, że żywili się konserwami, udało im się spełnić marzenie posiadania swojego kąta. Tuż nad Księgarenką, na drugim piętrze znajdowało się ich mieszkanie, które z czasem, jak mówi sama autorka, stało się przedłużeniem księgarni, kiedy książek zaczęło przybywać.
Wydaje mi się, że „Księgarenka w Big Stone Gap” jest swoistego rodzaju biblią książkoholika, bo opowiada o tym, co drzemie w naszych sercach: o miłości do książek, do ludzi, których dzięki książkom poznajemy i co najważniejsze, pokazuje, że zawsze, niezależnie od sytuacji warto próbować dążyć do marzeń. Bo nie ma niczego piękniejszego od uczucia spełnienia, w wypadku autorki – prowadzenia własnej, wymarzonej i wyśnionej księgarni.

Jeden z większych paradoksów życia wyraża się w tym, że choć mamy bardzo mało czasu, by robić to, co chcemy, bardzo podoba nam się to, co robimy.

Dlatego Księgarenkę polecam każdemu.

Fanpage na facebooku, zapraszam 🙂

Zobacz także