Jesteście? Objedzeni, jak mniemam? No bo co to za Święta, kiedy nie łapią nas wyrzuty sumienia, że za dużo zjedliśmy? Stół, obładowany po brzegi smakołykami wręcz błagał nas, byśmy sięgnęli po jakiś przysmak. Któż tego nie zna. Święta jednak praktycznie za nami. Odliczamy więc do Sylwestra, do końca roku. Czas ten zazwyczaj mobilizuje nas do robienia podsumowań, albo kreowania nowych postanowień na nadchodzący rok. Na podsumowanie przyjdzie jeszcze czas, wszak mamy dziś dopiero 26 dzień grudnia. Pomyślałam jednak, że może to odpowiedni czas, by pomyśleć nad planami na nowy, 2015 rok. Postanowień jako takich robić nie lubię, bo też nigdy nie udaje mi się ich spełniać. Może czas zmienić taktykę? Moje dotychczasowe noworoczne postanowienia wyrwane były z kontekstu, zmuszały do robienia czegoś, czego nie lubię tylko po to, by móc sobie odhaczyć na kartce, że o tak, udało mi się. A książki? Cóż – czytać zawsze lubiłam, pisać, jak widać też, więc może prowadzenie akcji na blogu jakoś mnie do tego zmobilizuje?
Zaczynając od pierwszego stycznia mam zamiar podjąć się Książkowego Wyzwania, wykreślając z listy kolejne podpunkty. Zacznę wybierać książki zgodnie z poniższym obrazkiem. Postaram się również pod koniec każdego miesiąca złożyć podsumowanie mojego wyzwania, tego, co udało mi się wykreślić – czyli przeczytać. Czy to książkę posiadającą więcej niż 215 stron (to chyba nie będzie trudne), albo taką, której autorem jest kobieta. Co Wy na to?
Tu jest moje pytanko. Czy ktoś z Was chce dołączyć? Im nas więcej, tym większa będzie – tak się domyślam – mobilizacja. Każdy, kto chciałby się w to ze mną zabawić, niech zostawi u mnie ślad w komentarzu. W ostatnich tygodniach miesiąca prosić będę o wysłanie swojego mini podsumowania do mnie na e-maila, a ja to tu umieszczę.

Co Wy na to? 🙂 Każdy sposób na mobilizację jest dobra, a jeśli jeszcze może wyjść z tego coś fajnego… Czekam na Wasze opinie 😉

Zobacz także