„Inicjały zbrodni. Agatha Christie” Sophie Hannah

Prawie 40 lat po premierze ostatnich przygód Poirota — nowa powieść z udziałem słynnego detektywa i nowa autorka, wybrana przez spadkobierców Agathy Christie!
Od czasu, gdy w 1920 roku jej pierwsza książka ujrzała światło dzienne, powieści Agathy Christie sprzedały się na świecie w łącznym nakładzie ponad dwóch miliardów egzemplarzy. Teraz, po raz pierwszy w historii, spadkobiercy pisarki zgodzili się na publikację nowej powieści z udziałem jej najsłynniejszego bohatera.
Na wstępie warto powiedzieć, że nikt nie jest w stanie zastąpić pani Agathy Christie. To ona przecież wykreowała postać naszego dzielnego, dokładnego detektywa Herkulesa Poirota, którego pokochały tłumy. Panie Sophie Hannah dostała szansę, by wykrzesać coś od siebie, i choć staram się nie mieć uprzedzeń, na początku trochę się tego obawiałam. Okazało się jednak, że zupełnie niepotrzebnie, ale o tym za chwilkę. 
Okładka jest przepiękna, bo czarna i gustowna. Mój wzrok skupia się jednak nie na ogólnym jej kształcie i wyglądzie, a na wielkim napisie „Agatha Chrsitie”. No nie wpadłabym na to, biorąc książkę do ręki, że to może mieć coś wspólnego z Christie! Nie wiem, ale jakoś mi ten napis nie pasuje. Drugą rzeczą, o której chciałam wspomnieć przy okazji okładki to fakt, że odbijają się na niej palce. Niezależnie od tego, czy wytrę dłonie, czy nie, biorąc ją do ręki – zostawiam na niej ślad. A, że jest czarna, ten efekt jest podwójny i dla kogoś takiego jak ja, który ma  manię wycierania ekranu telefonu dotykowego za każdym razem, gdy z niego skorzystam, jest to trochę drażniące. 
Na kartach powieści przenosimy się do Anglii lat dwudziestych ubiegłego wieku. Poirot, wraz ze swoim znajomym, rozwikłują zagadkę potrójnego morderstwa w znanym, angielskim hotelu. Rzeczą, która od razu zwraca uwagę naszego dzielnego detektywa to fakt, iż trzy ciała mimo, iż ułożone są w tej samej pozycji, to jednak „coś” się tu nie zgadza. Poirot nie ustępuje w swoim postanowieniu, łączy morderstwo z przypadkowym spotkaniem się  w kafeterii z pewną kobietą, która oznajmiła mu iż „zostanie zamordowana” i jak najprędzej chce dowieść prawdy. W tym wszystkim nadal jest nieustępliwy, nadal szuka dziury w całym i zwraca uwagę na każdy, nawet najmniejszy szczegół, który mógłby pomóc rozwikłać zagadkę.
Nie porównywałabym tego jednak do dzieł, które wyszły spod pióra pani Christie. Pewnie gdybym nie wiedziała, że napisał to kto inny, nie spostrzegłabym różnicy. Wiedząc jednak, dopatrywałam się jakiś uchybień, czegoś co wskazałoby, że ta książka jest błędem. Czego, z ulgą na sercu powiedzieć nie mogę, bo książka trzyma fason. Podczas jej czytania, miałam dużo typów osób, które mogłyby to zrobić, byłam jednak jak Edward Catchpool, który sam za naszym detektywem nie nadążał.
Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Literackiego.

Zobacz także