„Białe. Zimna wyspa Spitsbergen” ILONA WIŚNIEWSKA

Spitsbergen to największa wyspa norweskiego archipelagu Svalbard w Arktyce i najbardziej na północ wysunięte siedlisko ludzkie na świecie. Mieszkają tu obywatele prawie pięćdziesięciu krajów, którzy przyjechali żyć i pracować w ciągłym zimnie, śniegu, ciemnościach nocy polarnej albo wiecznym słońcu dnia polarnego. […]


Gdy za oknem żar leje się z nieba, a my sami zastanawiamy się, ile z tego jesteśmy jeszcze w stanie znieść, z odsieczą przychodzi – i nie, nie mam tu na myśli burzy czy deszczu, która rzecz jasna byłaby zbawienna – pierwsza książka pani Ilony Wiśniewskiej, „Białe. Zimna wyspa Spitsbergen”, która, drogi Czytelniku, na pewno troszkę Cię ochłodzi.
W pozytywnym słowa znaczeniu, rzecz jasna. Bo autorka, w dość przystępny sposób przytacza nam wiele ciekawych historii. Jedne bawią do łez, inne zaś wprawiają w osłupienie. Dużo jest o nocy polarnej i o tym, jak sobie z nią radzą ludzie. O słońcu, które jeśli już pojawia się na tym niebie, to zaczyna trochę denerwować. O życzliwości innych ludzi, o trudach, ciężkich chwilach, ale przede wszystkim o ludziach. O tym, że niezależnie od miejsca na ziemi, w którym się znajdują, jeśli jest się z kimś, jest raźniej. O stawianiu czoła problemom, mniejszym czy większym. O nieustającej nadziei, wierze i… choć to raczej niezbyt z siebie wynikające… cieple, ale tym noszonym w sercu.

26 października słońce oficjalnie nie pojawia się nad horyzontem. […] Odtąd światło dzienne widzi się w snach. Jeśli więc przejdzie się do porządku nad tym, że w środku dnia jest noc, to rokowania nie są najgorsze. 

Nigdy nie pomyślałabym, że polubię reportaże. Kryminały i inne książki, które jest mi dane czytać, przenoszą mnie do miejsc najczęściej wymyślonych przez autorów tychże książek. Pani Ilona Wiśniewska opowiada o miejscach, które rzeczywiście istnieją. O miejscach czasem dla nas tak odległych, że jeśli okazuje się, że żyją tam tacy sami ludzie, trochę się dziwimy.

Jedyny malutki minusik mogłabym dać za brak zdjęć, które w wypadku „Hen…” tak bardzo zauroczyły i skradły moje serce. Ale jak to się mówi, treść mi to wszystko wynagrodziła. 

Zobacz także