Co roku, od pięciu lat ten moment zadziwia mnie równie mocno. Dałam radę! Znów przedłużyłam domenę! A, no to jak zapłaciłam, to jeszcze popiszę. I tak się to jakoś ciągnie ?

Jako, że nie miałam pomysłu na ten tekst, a później przeczytałam u Marty taki wpis pomyślałam: czemu nie. Oto pięćdziesiąt moich ulubionych momentów. Bez chronologii, sensu, ale z jaką radością ?


  1. Herbata w ulubionym kubku, zaraz po przyjściu z zajęć
  2. Założenie tego bloga sześć lat temu.
  3. Ten moment, kiedy raz do roku przedłużam domenę i myślę sobie „wow, dałam radę!”
  4. Kiedy wysłałam swoje pierwsze CV z myślą, że „i tak nie oddzwonią”, a oni odpisali
  5. Kiedy po rozmowie, po której mieli nie zadzwonić, zadzwonili
  6. Kiedy w naszej rodzinie pojawił się piesek, przed którym broniłam się rękami i nogami (dosłownie)
  7. Kiedy poznałam przez internet swoją przyjaciółkę, a 11 lat temu było to dosyć dziwne, poznawać ludzi przez internet
  8. Kiedy spotkałyśmy się z przyjaciółką po raz pierwszy, po trzech latach znajomości
  9. Pierwsza randka z kimś poznanym przez internet
  10. Skończenie gimnazjum (a.k.a rozpoczęcie nowego życia)
  11. Dostanie się na studia (choć miałam nie zdać matury)
  12. Poznanie nowych osób, równie dziwnych jak ja (piąteczka, girls)
  13. Obrona – znów, miałam nie zdać matury, sesji itp.
  14. Dostanie się na UJ, choć pani w liceum mówiła, że jako świnie, o ujocie możemy pomarzyć
  15. Staż w Gazecie Krakowskiej (dwukrotnie!!)
  16. Wysłanie czegoś do druku, czego nikt nie sprawdzał (ufali!!)
  17. Koncerty happysadu
  18. Zrobienie sobie zdjęcia z chłopakami z happysadu (odezwałam się do nich!!!)
  19. Kolejna obrona do której droga była jak przez mękę (zmiana promotora semestr przed obroną? Why not)
  20. Dyplom magistra (połechtanie swojego ego, że się da, można i się to osiągnęło samemu!)
  21. Koncert Toma Odella w Warszawie
  22. Wygranie biletu i spotkania przed koncertem z Dawidem i jego zespołem (Curly Heads)
  23. Kolejne koncerty Podsiadlo (&Taco)
  24. Koncert w Poznaniu z Kamilą!!!!!!!! Mimo, że w deszczu, kałużach, zimnie i mokrych butach
  25. Pójście na terapię – to najlepsze co mogłam dla siebie zrobić, choć broniłam się przed tym niemiłosiernie

Zobacz także